Ośrodek Myśli Psychoanalitycznej
Instytut Filozofii i Socjologii PAN

Biały zimowy dzień

Frantz Fanon słyszy chłopięcy głos.

– Mamo, patrz!

Fanon ma na sobie mundur sił Wolnej Francji, ale to nie mundur zwrócił uwagę dziecka.

Z ust chłopca pada słowo. W języku francuskim, podobnie jak w angielskim, zaczyna się na literę N.

W głosie białego dziecka brzmi strach.

Maman, regarde le nègre, j’ai peur!

Frantz Fanon rozpada się na kawałki. Jego ciało zostaje okaleczone, odarte z godności i człowieczeństwa. Zostaje z niego tylko skóra, „naskórkowy schemat rasowy” – pozbawiona głębi powierzchnia, którą biały człowiek utkał z rasistowskich stereotypów, „z tysiąca szczegółów, anegdot, opowieści”.

„Byłem odpowiedzialny jednocześnie za moje ciało, za moją rasę, za moich przodków. Obrzuciłem się obiektywnym spojrzeniem, odkryłem moją czerń, moje cechy etniczne – a uszy pękały mi od ludożerstwa, opóźnienia umysłowego, fetyszyzmu, wad rasowych, handlarzy niewolników, a najbardziej, najbardziej od: »Y a bon Banania«”

– napisze Fanon parę lat później w Czarnej skórze, białych maskach.

„Moje ciało wracało do mnie wystawione na widok, podzielone, udręczone, okryte żałobą w ten biały zimowy dzień”.

 

*

Martynika, wiele lat wcześniej.

Frantz Fanon jest małym chłopcem. Kiedy jest grzeczny, mama śpiewa mu francuskie piosenki. Kiedy jest niegrzeczny, nazywa go słowem na N.

 

*

Czarna skóra, białe maski ukaże się w 1952 roku, kiedy Fanon ma dwadzieścia siedem lat i dopiero co ukończył studia w Lyonie. Rok później wyjedzie do Algierii, by zacząć pracę psychiatry, a następnie stanąć do narodowowyzwoleńczej walki przeciwko Francji. Pomimo antylskich korzeni, przez resztę życia będzie identyfikował się jako Algierczyk. Nie dane będzie mu zobaczyć, jak Algieria zdobywa niepodległość w 1962 r. Umrze na białaczkę rok wcześniej, w wieku zaledwie 36 lat.

W momencie publikacji esej Fanona przejdzie bez echa, ale wkrótce stanie się jedną z iskier, które dadzą początek antykolonialnym ruchom społecznym, a także zrodzą ich akademicką siostrę: krytykę postkolonialną. Polski przekład Czarnej skóry, białych masek zostanie opublikowany 68 lat później, na rok przed tym, jak pierwsi uchodźcy o skórach innych niż biała zostaną skazani na śmierć z wychłodzenia w przygranicznych lasach.

W tekście, który płynnie porusza się między rozprawą, manifestem, autobiografią, a esejem, Fanon zgłębia, jak kolonializm i rasizm wyzwalają u czarnoskórych mieszkańców francuskich kolonii kompleks niższości wobec białego człowieka.

Jak dokładnie powstaje ten kompleks?

Odpowiedzi poszukamy idąc okrężną drogą po psychoanalitycznych terenach.

 

*

Zacznijmy od tego, że historia o śpiewającej matce i o czarnym ciele rozpadającym się pod białym spojrzeniem to dwa fragmenty eseju Fanona, do których odwołuje się również filozofka Teresa de Lauretis. W poświęconym związkom psychoanalizy, literatury i filmu tomie Freud’s Drive znalazło się kilka stron, na których de Lauretis łączy doświadczenia Fanona z zapożyczonymi od psychoanalityka Jeana Laplancha terminami: implantacja i intromisja.

Co oznaczają te dwa terminy?

Co mają wspólnego z życiem i twórczością Frantza Fanona?

W jaki sposób mogą pomóc nam zrozumieć, jak doświadczenie rasistowskiej przemocy wpływa na procesy kształtowania się czarnej podmiotowości w warunkach kolonialnych?

 

*

Według Jeana Laplanche’a, twórcy ogólnej teorii uwiedzenia (oraz wielu butelek wina), implantacja to proces, który zachodzi we wczesnym dzieciństwie. Polega na internalizacji komunikatów werbalnych i niewerbalnych – dotyku i ciężaru ciała, barwy i tonu głosu, rytmu słowa mówionego, oddechu, pulsu – których niemowlę doświadcza, kiedy opiekuje się nim osoba dorosła. Komunikaty te pomagają nakreślić granice ciała i jaźni dziecka. Nowonarodzone dziecko nie zdaje sobie sprawy, że jest odrębną jednostką. Nie wie, gdzie kończy się jego ciało, a zaczyna ciało drugiego człowieka. Z czasem zaczyna pojmować swoją psychofizyczną odrębność, a interakcje z dorosłymi ułatwiają to odkrycie. W ten właśnie sposób implantacja kształtuje podmiot w jego psychicznej i cielesnej głębi.

Intromisja to z kolei proces, który zdaje się odpowiadać za powstanie superego, a więc tej części psychiki, która jest źródłem zakazów i nakazów. O ile implantacja przebiega w sposób łagodny, intromisja jest procesem nieprzyjemnym i gwałtownym. Niesie ze sobą coś obcego i niezrozumiałego, coś, co ogranicza sprawczość podmiotu, pozostawiając go biernym i bezwolnym. O ile przedmiot implantacji może ulec zapośredniczeniu, negocjacji, akceptacji lub represji, przedmiot intromisji pozostaje poza naszym zasięgiem i trwa – stale i niewzruszenie. Superego jest jak ciało obce, którego jaźń nie może przetrawić.

Posługując się przykładem życia i pisarstwa Frantza Fanona, Teresa de Lauretis wskazuje na straszną symetrię między tymi dwoma pojęciami. Owa straszliwa symetria – a może nawet „skupiona groza [ich] symetrii” – pojawia się na samym końcu rozdziału i nie zostaje rozwinięta. Zastanówmy się więc nad tym, jak objawia się ta symetria i na czym polega jej groza.

 

*

Jako dziecko Fanon uwewnętrznia uwewnętrzniony rasizm swojej matki, kobiety o mieszanych korzeniach martynikańskich i alzackich. Oboje padają ofiarą tego, co Fanon nazywa „pozarozumowym narzutem kulturowym”, który sprawia, że Antylczycy przyswajają rasistowskie uprzedzenia Europejczyków. Słowa, opowieści i piosenki zakorzenione we francuskiej kulturze transmitują i wzmacniają te komunikaty.

To, co pozwala małemu Frantzowi wzrastać i czuć się bezpiecznym, jest tym samym, co lada moment zada mu głęboki, odczłowieczający ból.

Do jaźni czarnoskórego kolonialnego podmiotu wkrada się schemat rasowy, który ujawnić się może dopiero w konfrontacji z białym człowiekiem. To obcy schemat, bo naznaczony białością i przez białą kulturę stworzony. Choć zagnieżdża się w psychice osoby czarnoskórej w sposób niezauważony, w bezbolesnym procesie implantacji, raczej nie jest to coś, co można ot tak negocjować albo wyprzeć – w tym aspekcie nie różni się więc wiele od intromisji.

Co ważne, nie jest to indywidualny proces, który rozgrywa się wyłącznie na deskach rodzinnego teatru, gdzie rodzina jest próbą generalną do życia społecznego – tutaj psychoanaliza ujawnia jedno ze swoich ograniczeń, bo i rodzina, i społeczeństwo, o których mówi, są białe.

Obecność schematu historyczno-rasowego uniemożliwia czarnemu podmiotowi kolonialnemu osiągnięcie spójności, głębi, swoistości. Każde białe spojrzenie, każdy rasistowski komentarz szarpie za ten naskórkowy schemat, oddziela go od żywego ciała, odrywa go od jaźni i jestestwa, wywołując „krwotok, który zastyga czarną krwią na całym ciele”.

Białość zostaje wchłonięta również w procesie intromisji, a to oznacza, że wokół białości zawiązuje się superego osoby czarnoskórej. Jakże mogłoby być inaczej, skoro zachodnia cywilizacja przypisuje to, co dobre i słuszne wyłącznie ludziom białym, w szczególności zaś białym mężczyznom? Jakże mogłoby być inaczej, skoro „czarny symbolizuje zło, grzech, nędzę, śmierć, wojnę, głód”? „Wszystkie drapieżne ptaki są czarne”.

Jako obca, antagonistyczna siła, której celem jest odrzucić i zanegować czerń, białość jest widmem, które prześladuje superego czarnego podmiotu kolonialnego i zamienia tę pryncypialną część osobowości w nieubłaganego krytyka.

Przy takim rozdaniu kart, wniosek nasuwa się jeden, i to straszliwy: przesiąknięta rasistowskimi uprzedzeniami kultura kolonialna sprawia, że czarna podmiotowość wyrasta w poczuciu nienawiści do samej siebie.

 

*

Fanon nie pozostawił nam definitywnych odpowiedzi na to, jak unicestwić kompleks niższości Czarnego względem Białego i jak położyć kres rasistowskiej przemocy. Właściwie nie mógł tego zrobić. Jak sam twierdził, nie aspirował do prawd absolutnych; jego świadomości nie przecinały fundamentalne olśnienia.

Wiedział, że przynależy do swoich czasów, a jego analiza jest związana z miejscami, w których bywał i z konkretną kolonialną potęgą, na działanie której był wystawiony. Jego głos był tylko jednym z wielu.

Pozostawił nam jednak pewne wskazówki:

Poszukiwać drugiego człowieka, odkrywać go, chcieć.

Nie przyzwalać na racjonalną organizację odczłowieczenia człowieka przez człowieka.

Wymagać od innych ludzi, którzy nie godzą się na pogardę i wyzysk, żeby po refleksji przystępowali do działania – nawet jeśli wprawia ich to w dyskomfort. Zwłaszcza jeśli wprawia ich to w dyskomfort.

Nie podążać utartymi szlakami, nie zamykać się w utartych formach i w królestwie złożonym z fotela, kajeciku oraz biblioteczki pełnej białych mężczyzn.

Wietrzyć zatęchłe, burżujskie salony.

Przyznać sobie „tylko jedno prawo: prawo, by żądać od innych ludzkiego zachowania”.

 

*

Po co piszę ten tekst? Nikt mnie o to nie prosił.

Na pewno nie ci, do których jest skierowany.

Byłoby jednak dobrze, gdyby pewne rzeczy zostały powiedziane.

Jak większość zachodnich tradycji intelektualnych, psychoanaliza opiera się na doświadczeniach białych, europejskich, heteroseksualnych, alloseksualnych, cisgenderowych, pełnosprawnych, dorosłych, mężczyzn z klasy średniej. Kto otrzymał ten zestaw tożsamości, często nie jest świadomy swoich przywilejów. Białego nie widać na białym.

Jednak dla osób, które nie podzielają tych tożsamości, to kim są, a to, czego oczekuje od nich dominująca kultura, mogą różnić się od siebie jak dzień i noc.

To, że kontrast ten bywa źródłem zarówno osobistej udręki, jak i zewnętrznych prześladowań, jest problemem, który domaga się rozwiązania na poziomie systemowym. Nikt nie powinien czuć się w ten sposób. Żaden system nie powinien przyzwalać na to cierpienie, a co dopiero otwarcie go zadawać.

Dlatego im bardziej jesteśmy uprzywilejowani, tym większy mamy obowiązek, by nie tylko sięgać po teksty, które dają wgląd w odmienne doświadczenia ucieleśnionej podmiotowości, ale też nagłaśniać głosy tych, którym w udziale nie przypadły nasze przywileje.

Ostatecznie, „nie chodzi o to, by zrozumieć świat, lecz o to, by go zmienić.”

 

 

Objaśnienia bibliograficzne

  1. Cytaty z polskiego przekładu Czarnej skóry, białych masek:

„naskórkowy schemat rasowy” i „tysiąc szczegółów” – str. 123

„Byłem odpowiedzialny. . .” – str. 124

„Moje ciało. . .” – str. 125

historia o matce – str. 215 („W domu matka śpiewa mi. . .”)

„pozarozumowy narzut kulturowy” – str. 214

„krwotok, który zastyga czarną krwią” – zmodyfikowany cytat z fragmentu na str. 124 (od słów „Czymże było to dla mnie. . .”)

„czarny symbolizuje. . .” – urywek z fragmentu na str. 214

prawdy absolutne i fundamentalne olśnienia, czy właściwie ich brak – str. 5

o znaczeniu czasowości i lokalności – str. 12 („A ta przyszłość nie jest przyszłością wszechświata. . .”)

„prawo, by żądać od innych ludzkiego zachowania” – str. 258

Po co piszę / Na pewno nie / Byłoby jednak dobrze . . . – Trzy pierwsze akapity ostatniej sekwencji mojego tekstu są parafrazą fragmentu, który u Fanona pojawia się na wstępie książki – str. 5

„Nie chodzi o to. . .” – str. 15

 

  1. “Skupiona groza [ich] symetrii” jest zmodyfikowanym cytatem z wiersza „The Tyger” Williama Blake’a. Cytatu tego używam ze względu na słowa, jakich dobiera Teresa de Lauretis. Filozofka używa terminu „fearful symmetry”, który jest na tyle charakterystyczny, że wywołuje skojarzenia z wierszem Blake’a: “Tyger Tyger, burning bright, / In the forests of the night; / What immortal hand or eye, / Could frame thy fearful symmetry?”. W przekładzie Stanisława Barańczaka ta sama strofa brzmi: „Tygrysie, błysku w gąszczach mroku: / Jakiemuż nieziemskiemu oku / Przyśniło się, że noc rozświetli / Skupiona groza twej symetrii?”. Trudno stwierdzić, czy jest to nawiązanie zamierzone, ale w ramach ciekawostki można wspomnieć, że Blake był przeciwnikiem niewolnictwa. Niestety, korzystał przy tym z matrycy pojęciowej, według której droga do tzw. uniwersalnej kondycji ludzkiej i wynikającej z niej równości wiodła przez wcale nie uniwersalną białą kulturę europejską.

 

  1. Esej napisałam w oparciu o cztery teksty (w kolejności od najistotniejszego):

Frantz Fanon, Czarna skóra, białe maski. Tłumaczenie: Urszula Kropiwiec. Karakter, 2020.

Ziauddin Sardar. “I think it would be good if certain things were said: Fanon and the epidemiology of oppression.” Przedmowa do anglojęzycznego wydania Black Skin, White Masks Frantza Fanona w przekładzie Charlesa Lama Markmanna i z drugą przedmową, której autorem jest Homi K. Bhabha. Pluto Press, 2008, str. vi–xx.

Teresa de Lauretis. “The Stubborn Drive: Foucault, Freud, Fanon.” Freud’s Drive: Psychoanalysis, Literature and Film. Palgrave Macmillan, 2008, str. 39–57. Fragment o Laplanchu i Fanonie: str. 53–7.

Jean Laplanche. “Implantation, Intromission”. Tłumaczenie: Luke Thurston. Essays on Otherness. Wstęp i redakcja: John Fletcher. Routledge, 1999, str. 136–9.

 

 

 

Redakcja: Barbara Barysz, Agata Bielińska, Julia Jastrzębska, Ewa Kobylińska-Dehe, Zbigniew Kossowski, Andrzej Leder, Adam Lipszyc.

Kontakt: wunderblock@ifispan.edu.pl

ISSN: 2720-4391

Ośrodek Myśli Psychoanalitycznej