Ośrodek Myśli Psychoanalitycznej
Instytut Filozofii i Socjologii PAN

Bion, Columbo i Sherlock Holmes

Pracę psychoterapety rozpocząłem 25 lat temu w ośrodku, gdzie na pierwszym spotkaniu konsultacyjnym pacjent spotykał się z konsultującym i słyszał słowa: „Z czym się Pani/Pan do nas zgłasza?” Tu następował monolog pacjenta. Monolog ten był rejestrowany i traktowany pieczołowicie niczym wartościowy spadek po zmarłym wyciągany z zawiniątka. W ośrodku tym panował swoisty szacunek dla pierwszych chwil spotkania klinicznego. Nauczyłem się tam dbania o wszystko, co dzieje się w obszarze czasu i przestrzeni sesji jako czegoś potencjalnie nośnego i przekształcającego. Lub nieznośn-ego i zatrważając-ego.

Później, pragnąc zostać psychoanalitykiem szukałem rozmaitych źródeł inspiracji, które mogłyby mi dopomóc w pracy, które mogłoby być dla mnie sercem lub umysłem. W pewnym momencie odkryłem Biona, dla którego punktem wyjścia jest fenomenologia sesji analitycznej. Badał on sesję i jej elementy składowe z podobnym szacunkiem jak badaliśmy monologi pacjentów w Katedrze Psychoterapii CMUJ.

„Do tych elementów (sesji analitycznej) należą atmosfera emocjonalna, odczucie sesji, stan emocjonalny analityka oraz jego myśli, uczucia i pragnienia. Jest to badanie, które koncentruje się na wewnętrznych procesach umysłu.” (Symington i Symington, 1986)

I to właśnie było mi bliskie – aczkolwiek bardzo trudne. Późniejsze szkolenie analityczne oczywiście otworzyło mi jeszcze dalsze możliwości badania tego, co dzieje się podczas sesji.

Compañero

Niniejszy tekst wygłaszam podczas spotkania będącego częścią cyklu, który „jest próbą spotkań wokół postaci zmarłych Analityków, a przede wszystkim ich żywych tekstów”.

Czy Bion jest zatem żywy? W filmie „Niebo Nad Berlinem”, w reżyserii Wima Wendersa jesteśmy świadkami rozmowy dwóch aniołów[1]. Byłego anioła – granego przez Petera Falka, znanego niektórym jako porucznik detektyw Columbo – i obecnego anioła, Damiela – granego przez Bruno Ganza, znanego niektórym z roli Hitlera w filmie „Upadek” (i licznych przeróbkach fragmentu tegoż filmu, gdy Hitler dowiaduje się że to jednak już jego upadek). W filmie Wendersa Falk/Columbo zrezygnował z bycia aniołem, z nieśmiertelności i już wie, co to znaczy być tu i teraz. Być człowiekiem. Pije kawę przy foodtrucku i oto podchodzi do niego Damiel. Anioł przed upadkiem. (Dodam żeby upaść, w obrazie Wendersa, trzeba się zakochać).

„Nie widzę cię, ale wiem, że tu jesteś.

Czuję to.

Kręcisz się wokół odkąd tu przyjechałem.

Szkoda, że nie mogę zobaczyć twojej twarzy.

Tylko spojrzeć ci w oczy i powiedzieć jak dobrze jest tu być.

Jest zimno, ale czuję się dobrze.

Albo zapalić, napić się kawy. A jeśli robisz to równocześnie, jest cudownie.

Albo rysowanie. Bierzesz ołówek i rysujesz ciemną linię…

potem rysujesz jasną linię…

i razem jest to dobra linia.

Albo kiedy zmarzniesz w dłonie, pocierasz jedną o drugą…

widzisz, to jest cudowne uczucie.

Jest tak wiele pięknych rzeczy.

Ale ciebie tu nie ma. Ja tu jestem.

Chciałbym żebyś tu był.

Chciałbym, żebyś ze mną porozmawiał.

Ponieważ jestem przyjacielem. Kolegą.

(Wim Wenders, Wings of Desire. September 16, 1987)

Bion pisał o spotkaniu dwóch osób jako spotkaniu dwóch dzikich istot i burzy emocjonalnej pomiędzy nimi. Ale czasem jest tak, że pacjent jest nieobecny. Jakby ulotny. Jednak to, co jest dla mnie tak istotne u Biona, to nie poddawanie się. W tym sensie Bion jest jak porucznik Columbo. Szuka on osoby w człowieku, który jest pacjentem, a był tylko chorym. Czeka na tą osobę. A jednocześnie stwarza klimat, w którym osoba ta może się pojawić. Nie klasyfikuje jej i nie oddziela się, lecz otwiera się na trud doświadczenia emocjonalnego „zaistnienia” tu i teraz obok kolegi. Obok przyjaciela. Jest gotów na chorowanie z nim. Wiąże się to zapewne z licznymi bolesnymi doświadczeniami w jego życiu i byciem tak blisko osób, które traciły życie lub traciły głowę. Doświadczeniami, w których wcześniej unikał bólu.

Wg Biona decyzja, czy unikać bólu czy go modyfikować, podejmowana jest bardzo wcześnie i rzutuje na rozwój osobowości i jej możliwości swobodnego poruszania się wobec siebie i innych. A modyfikować ból można tylko kontaktując się z sobą i z obiektem.

Wiemy, jak bardzo wiele nie-porozumień klinicznych wynika z takiego rodzaju uniku kontaktu i przybrania ‘pewnej’ postawy wobec kogoś, a nawet z pomijania kogoś. Kiedy robimy coś, zamiast mieć z kimś bezpośredni kontakt. Potencjalne akty zrozumienia, czyli po-rozumienia stają się nieporozumieniami. Albo gdy podejmuje się działanie zmierzajace do tego, by uniknąć bólu kontaktu z kimś, potencjalne zrozumienie wręcz zamienia się w anty-rozumienie, w osąd. Lub we wściekłość czy idealizacje, somatyzacje czy psychotyzacje.

Zakładając jednak szacunek dla tego, z czym pacjent przychodzi, Bion mówi: “Pacjent wie o wiele więcej o tym, jak to jest być nim lub nią, być sobą, niż jakikolwiek analityk. Ważne jest więc, aby pracować w oparciu o zasadę, że najlepszym kolegą, jakiego kiedykolwiek możesz mieć – oprócz siebie samego – nie jest twój analityk, superwizor czy rodzic, ale sam pacjent; to jest jedyna osoba, na której możesz polegać z ufnością, że jest w posiadaniu istotnej wiedzy.” (Bion, W.R., 1980 – 1)

Ta idea współpracy i koleżeństwa, braterstwa jest dla mnie kluczowa w mojej pracy. Jednocześnie często z lęku przed bliskością lub z bólu czucia odrębności osoby pacjenta tracimy te idee z oczu i nie widzimy podmiotowości pacjenta. Nie dostrzegamy jego odrębności i osobistej tajemnicy jako czegoś kluczowego dla tej osoby. I dla samej analizy. Jak bardzo ocennie i paternalistycznie traktowany jest wówczas pacjent, wie on sam.

Bion wspominał o trudzie bycia analizantem Melanie Klein kiedy słyszał jej słowa i czuł jej oczekiwania (Grosskurth, 1986, Bion 1985 – 2). Zaznacza też, jak trudno jest z kolei myśleć samemu i jak wiele osób woli mieć w głowie myśli innych ludzi niż w umyśle myśleć z innymi osobami, mając zarazem swoje własne zalążki myśli.

Odzyskując jednak koleżeńskość z detektywem Columbo możemy się wtedy zadziwić, jak negatywnie ocenialiśmy i jak bardzo paternalistycznie traktowaliśmy pacjentów, koleżanki i kolegów, którzy w tym momencie będąc pod ostrzałem, nie potrafili (jeszcze?) inaczej.

Myślę, że zawsze staramy się odzyskać kontakt z detektywem Columbo. Napić się z nim kawy.

Malewski i ciekawość

Pierwszy raz o myśli Biona i jego teorii dowiedziałem się na wykładzie Jana Malewskiego, jakieś 23 lata temu. Wyjście poza dualizm miłości i nienawiści, dodanie trzeciego, instynktu epistemofilicznego, takie swoiste utrójkątowienie – to było dla mnie fascynujące. Byłem lekarzem i szukałem sposobów, by zrozumieć funkcjonowanie umysłu. Idea Freuda była mi bliska, lecz czegoś mi brakowało. Odkrycie, że śnienie zawiera w sobie ukryte, a zarazem już poprzez sam sen ujęty w słowach ujawnione pragnienia i resztki dnia – te idee były bardzo nośne. Ale kontakty z osobami, które nie śniły, przyczyniały się do tego, że szukałem wyjaśnienia – Co to znaczy „śnić”? Zorientowałem się, mając swoje pierwsze doświadczenia analityczne, że sesje terapeutyczne pomagają śnić. Czyli lepiej trawić realność. Wówczas na wykładzie Jan Malewski cytował Antonino Ferro: opisany przez tego drugiego klimat samej sesji niczym śnienia brzmiał kusząco niczym cafe americano z foodtrucka z porucznikiem Columbo.

Zacząłem rozumieć, czemu niektórzy nie są w stanie swobodnie poruszać się w świecie relacji. Ponieważ nie tyle nie są w stanie spać, co nie są w stanie śnić. Cały czas mają w tyle głowy coś klasyfikującego, oceniającego i podejrzliwego. Nie mogą sobie pozwolić na swobodę tańca. Tańca, nie tyle fizycznego, ile relacyjnego i dialogicznego. To, na co zwrócił moją uwagę Malewski, a następnie Symington, to właśnie na możliwość śnienia przez pacjenta w czasie sesji. I na możliwość naszego śnienia całej sesji, także kiedy jesteśmy z pacjentem. To de facto możliwość odejścia od dotychczasowych sposobów ustalenia prawidłowości znaczeń i zachowań, subiektywnego klasyfikowania odgórnego, do bycia wspólnego wobec tego, co jest – i jak jest. Czyli wobec tego, co Bion nazywa „O”.

Bion współczesny

Kilka słów o wkładzie Biona w myśleniu o snach. Chodzi o rozwinięcie Freudowskiej koncepcji śnienia i odniesienie jej do obszaru świadomego czuwania. Według Biona, śnimy cały czas: musimy trawić realność i czynić ją nieświadomą. We współczesnej psychoanalizie zajmujemy się nie tyle uczynieniem świadomym tego, co nieświadome, ile staramy się pomóc pacjentowi rozwinąć aparat do myślenia myśli i czucia uczuć. Aby to, co nadmiernie świadome, czym pacjent bombardowany jest z różnych stron, mogło być przetrawione i unieświadomione. Idzie tu także o rozwój Kleinowskiej teorii identyfikacji projekcyjnej: wedle Biona służy ona nie tylko ewakuacji, lecz taże komunikacji. Istotne znaczenie ma tu również połączenie Bionowskiej teorii myślenia i śnienia Biona z teorią pola Barangerów (Baranger, M. & Baranger, W., 2008).

A. Mason opisuje taką oto historię, która – jak mi się zdaje – dobrze pokazuje otwartość Biona w jego pracy: „Skierowałem do niego pewien przypadek. To był 15 lub 16-letni chłopiec. I zapytałem go: „Czy chciałby pan przyjąć nastolatka?” Powiedział mi – a miał wtedy 75 lat – „Nigdy nie analizowałem nastolatka. Byłoby to dość interesujące”. Więc skierowałem ten przypadek do niego.

Przy jakiejś okazji zapytałem go, jak idzie z tym pacjentem, którego Panu wysłałem. Odpowiedział, że jest bardzo interesujący. „W zeszłym tygodniu przyprowadził do mnie swojego kolegę. Powiedział mu, że jestem jak Sherlock Holmes.”

A ja powiedziałem: „No i co pan zrobił?”

Zamilkł na chwile i powiedział, że przypomina mu to niemieckiego flecistę, który grał na łące, a jego kolega powiedział, „jak możesz czytać muzykę z nut, z tymi wszystkimi muchami które na nich siadają? Odpowiedział, „po prostu je zagram.”

Więc zdałem sobie sprawę, że on po prostu mu zagrał.

(Albert Mason, 1998)

Wydaje mi sie to bardzo nośne, zwłaszcza dzisiaj, gdy musimy wprowadzać do naszego rozumienia pacjentów tego, co wnoszą na sesje w swoich „komórkach” – macierzystych czy satelitarnych. I rozmyślać o tym, gdzie i jak są w czasie sesji, która może być wreszcie śniona… lub nadal musi pozostawać w obszarze nijakim.

Życie, które jest jednak przed nami

Podczas spotkania w Tavistock[2], Bion mówi:

Dostajesz różne niedorzeczne komunikaty, takie jak: ‘Czy przyjdziesz i zaopiekujesz się tymi ludźmi na tym konkretnym oddziale (powiedzmy) szpitala – są to pacjenci z terminalnym rakiem’. Terminalny rak. Wystarczy się nad tym zastanowić i zdajesz sobie sprawę, jakie to niedorzeczne określenie. Skąd oni wiedzą, że to jest terminalne – terminalne czego? Co to jest punkt końcowy? W każdym razie to, czym się zajmujemy – bo przecież nie zajmujemy się organizacją pogrzebu ani niczym podobnym – to są żywi ludzie. I jeśli można zrobić coś, aby życie ludzi na danym oddziale było znośne przez taki czas, jaki im pozostał do przeżycia, to jest to właśnie to coś, co mamy zrobić. To nie ma nic wspólnego z nieuleczalnym rakiem ani z niczym nieuleczalnym. To ma związek z uczynieniem takiego życia, które jest jeszcze przed nami, jeszcze w korycie rzeki, że tak powiem, znośnym i dostępnym.

I znalezienie jakiejś metody, dzięki której pacjent będzie miał szansę dostać się na tę długość fali, na której przejmujesz się tym, co można zrobić, a nie przejmujesz się zbytnio tym, czego zrobić nie możesz. (Bion, 1980 -1)

Bion mówi tutaj na parę miesięcy przed tym, jak zdiagnozowano u niego nowotwór, który doprowadizł do jego śmierci. I mówi coś, co jest zasadnicze. Że to czym my się zajmujemy, to żywi ludzie. To podobnie jak z małym dzieckiem – tym kruchym czymś, które w nim jest. To jest to, czym się zajmujemy. Choć bardzo się tego boimy i możemy tego nie chcieć.

To jest zatem mój Bion. Detektyw Columbo. Sherlock Holmes. Dr. Bion.

Bibliografia

Wim Wenders, Wings of desire. September 16, 1987

Baranger, M. & Baranger, W. (2008) The Analytic Situation as a Dynamic Field. International Journal of Psychoanalysis 89: 795-826

Bion, W.R. (1980, 1) Bion in New York and São Paulo. Clunie Press, Perth.

Bion, W.R. (1980, 2) ALL MY SINS REMEMBERED, Another Part of a Life and THE OTHER SIDE OF GENIUS, Family Letters, Karnac

Mason, A. (2018) Albert Mason on ‘Bion and Binocular Vision’. PEP/UCL Top Authors Project Video Collection 1:28

Grosskurth, P. (1986). Melanie Klein: Her world and her work. Harvard University Press.

Joan and Neville Symington: (1996) The clinical thinking of Wilfred Bion. Routledge

[1] https://youtu.be/H2-26rb7S38

[2] https://youtu.be/r68oInRsFEI

Redakcja: Barbara Barysz, Agata Bielińska, Julia Jastrzębska, Ewa Kobylińska-Dehe, Zbigniew Kossowski, Andrzej Leder, Adam Lipszyc.

Kontakt: wunderblock@ifispan.edu.pl

ISSN: 2720-4391

Ośrodek Myśli Psychoanalitycznej